Wykorzystanie cudzych błędów oraz problemów systemowych, społecznych i politycznych, jako sceny do odegrania własnego spektaklu wielkości.
- Opublikowano
Nie chodzi tu o autentyczną troskę o świat. To zachowanie jest jednym z najczęstszych i najbezpieczniejszych sposobów na pozyskiwanie "narcystycznego zaspokojenia". Przeanalizujmy, dlaczego tak jest i co się za tym kryje.
1. "Wielkość na Skróty": Budowanie statusu przez krytykę
Tworzenie, budowanie czy naprawianie czegoś w rzeczywistości jest trudne, czasochłonne i ryzykowne – można ponieść porażkę. Krytykowanie jest łatwe, natychmiastowe i całkowicie bezpieczne.
- Pozycjonowanie się ponad innymi: W momencie, gdy krytykujemy lekarza, polityka czy nawet sąsiada, który źle zaparkował, automatycznie stawiamy siebie na wyższej pozycji. Jesteśmy sędziami, a reszta świata to niekompetentni wykonawcy. Nie musimy posiadać żadnej wiedzy merytorycznej. Wystarczy, że wskażemy błąd, a w naszym umyśle (i, jak mamy nadzieję, w umyśle słuchacza) stajemy się od razu mądrzejsi i bardziej kompetentni od osoby krytykowanej.
- Minimalny wysiłek, maksymalny efekt: Nie trzeba kończyć studiów medycznych, by "wiedzieć lepiej" od lekarza. Nie trzeba zarządzać miastem, by "wiedzieć lepiej" od prezydenta. Wystarczy jeden krytyczny komentarz, aby poczuć się od nich lepszym. To najtańszy psychologicznie sposób na podbudowanie swojego ego.
2. Oderwanie od własnych problemów (Mechanizm Uniku)
Zajmowanie się "wielkimi problemami" jest doskonałą ucieczką od prozy życia i własnych, realnych niedoskonałości.
- Bezpieczny dystans: Znacznie łatwiej jest analizować błędy w systemie służby zdrowia niż zmierzyć się z faktem, że ma się zepsutą relację z własnym synem. Im większy i bardziej abstrakcyjny problem, tym dalej od własnego, bolesnego podwórka. To pozwala unikać jakiejkolwiek autorefleksji.
- Poczucie kontroli nad chaosem: Nasze własne życie emocjonalne może być chaotyczne i poza naszą kontrolą, ale krytykując świat, odzyskujemy iluzoryczne poczucie panowania. Porządkujemy świat w swojej głowie, dzieląc go na "dobrze" i "źle", i oczywiście stawiając siebie po stronie tych, którzy "wiedzą, jak powinno być".
3. Spektakl dla Publiczności: "Patrz, jaki jestem mądry"
Słuchacz jest niezbędny w tym procesie. Ta krytyka nie jest monologiem wewnętrznym, to przedstawienie.
- Słuchacz jako lustro: Nie mówimy tego, by rozwiązać problem. Mówimy to, by zobaczyć w oczach innych podziw dla naszej przenikliwości. Oczekujemy reakcji w stylu: "Rzeczywiście, nigdy tak na to nie patrzyłem. Ty to potrafisz dostrzec". Uwaga i ewentualne potakiwanie są dla nas nagrodą – paliwem dla naszego ego.
- Kreowanie wizerunku "myśliciela": Chcemy być postrzegani jako osoby głębokie, zatroskane, które nie zajmują się byle czym, ale wielkimi ideami. To nadaje nam pozór intelektualnej i moralnej wyższości.
4. Brak odpowiedzialności za działanie
To kluczowy element. Zauważenie problemu i jego skrytykowanie zwalnia nas z jakiejkolwiek odpowiedzialności za podjęcie działania.
- Mówienie zamiast robienia: Samo "zdiagnozowanie" problemu daje nam poczucie, że już "coś zrobiliśmy". W naszym umyśle akt krytyki jest już wkładem w rozwiązanie. Ponieważ wskazaliśmy błąd, czujemy się zwolnieni z obowiązku, by spróbować cokolwiek naprawić w praktyce.
- Unikanie ryzyka porażki: Gdybyśmy spróbowali działać (np. napisali pismo do spółdzielni, zaangażowali się w lokalną politykę), moglibyśmy przegrać. Nasze pomysły mogłyby okazać się nieskuteczne. Pozostając w sferze czystej krytyki, jesteśmy niepokonani. Nasze "genialne" rozwiązania nigdy nie zostaną zweryfikowane przez rzeczywistość, więc na zawsze pozostaną genialne w naszej głowie.
Podsumowując, to zachowanie to perfekcyjnie skonstruowany mechanizm obronny i sposób na zaspokojenie narcystycznych potrzeb. Pozwala czuć się lepszym, mądrzejszym i bardziej kompetentnym od reszty świata, nie wymagając absolutnie żadnego wysiłku, wiedzy ani wzięcia na siebie odpowiedzialności. To czysta iluzja wielkości zbudowana na cudzych potknięciach.